Prawie zapomniałem że mam tego
bloga, cholera. A jak już sobie przypomniałem, to może warto i innym
przypomnieć, że takowy istnieje. Sporo filmów obejrzałem od czasu ostatniego
wpisu, w kinie co prawda nie byłem tak często, jak bym chciał, co nie zmienia
faktu że dwa seanse planuję jeszcze w tym roku (który z jakiegoś powodu zadziwiająco
szybko ucieka) zaliczyć w kinowym fotelu. Jednym z nich jest Hobbit, drugim
film, który swoją premierę ma już całkiem niedługo, mianowicie Argo.
Za Filmwebem: Film oparty na prawdziwych wydarzeniach.
Historia tajnej operacji ratowania sześciu amerykańskich zakładników porwanych
w Teheranie w 1979 roku. Więcej mi generalnie wiedzieć nie potrzeba.
Co mnie zachęca to a) trailer b) obsada c) fakt, że film zbiera znakomite
recenzje. Na serwisie Rotten Tomatoes na 235 naliczonych recenzji 95% z nich
jest pozytywnych, natomiast średnia ocen to 8,4. Bardzo, ale to bardzo
zachęcające okoliczności.
No i jest jeszcze punkt d).
Obejrzałem wczoraj dwa filmy wyreżyserowane przez Bena Afflecka, który i tu zasiadł na stołku reżyserskim. Po tymi mini-maratonie okazało się,
że to świetny reżyser, z wyczuciem podejmujący dobrą, ambitną i w gruncie
rzeczy trudną tematykę. Jego reżyserski debiut, Gone Baby Gone, gdzie w głównej
roli występuje brat Afflecka, Casey, to poruszający, wciągający i przygnębiający
dramat kryminalny, świetnie obsadzony i zagrany. Z paroma scenami-perełkami.
Podobnymi zaletami może poszczycić się też drugi film Bena, The Town. To znowu pokaz
dobrej reżyserii, aktorstwa i scenopisarstwa, nierzadko powodujący
przyspieszone bicie serca, również wypełniony scenami, do których chce się
wracać (napad w przebraniach zakonnic – mistrzostwo). I te filmy zostały na
Rotten Tomatoes docenione – procent pozytywnych recenzji to w każdym przypadku
ponad 90%.
Mam więc nadzieję, że Argo nie
zawiedzie oczekiwań i jeszcze uwydatni to, co już było w filmach Afflecka
dobre, a może i będzie się liczyć w walce o Oscary. Czekam bardzo i stawiam się
w kinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz